Po raz kolejny mój biedny aparat ledwo dał radę - szukam ochotnika, który mi zasponsoruje dobry obiektyw do niego :D Ale co obiektyw nie udźwignął - szop dopomógł i tak to wyszły cztery chyba całkiem niezłe fotki.
Nie mogę nie wspomnieć o uroczych asystentach, którzy dzielnie trzymali kolorową materię z tła - dziękuję Okiemu i Beacie (sama też czymałam, bo fotografów było trzech i lecieliśmy na zmianę)
Stylizacja - makeup na wampira i fryzura by mua i genialne termoloki Honoraty, plus odrobina lokówki. Stół i tło Beatrycze i Monia. Chyba o niczym nie zapomniałam ;)
Aaa może wypadałoby wyjaśnić czemu zdążyliśmy w ostatniej chwili? Otóż mały Leon postanowił się pojawić na tym świecie szybciej, niż było to w planach i urodził się dzień po naszych zdjęciach :)
Genialna sesja! No super ekstra:) A te słodycze, mmm mam ślinotok;-)
OdpowiedzUsuńps. wyłącz weryfikację obrazkową, bo wnerwia:(
Dzięki :) Wszystko zostało zjedzone po sesji :)
OdpowiedzUsuńA co do komentów... Nawet nie wiedziałam, że można to badziewie wyłączyć :) Już naprawione