piątek, 24 stycznia 2014

Praca zbiorowa i "cudownych przyjaciół mam" :)

Powoli się ogarniamy po ślubno-weselnym szaleństwie :) Kiedy ja w końcu odeśpię te nieprzespane noce? :)


Jakoś przed Bożym Narodzeniem wpadliśmy z Grzechem na pomysł, żeby rodzicom na weselu nie wręczać oklepanych kwiatów, wina, słodyczy i tym podobnych gadżetów, ale coś bardziej osobistego i jedynego w swoim rodzaju. Wpadliśmy na pomysł podziękowań w formie albumu z naszymi zdjęciami.

Miałam podstępny plan zlecić Gosi zrobienie tegoż dzieła, jako że nie robiłam żadnych scrapowych rzeczy do tej pory, a ona jest specjalistką w tej dziedzinie :) Ale, że miała urwanie głowy z bardzo poważnymi sprawami przyszło mi zabrać się do tego samej. No w sumie nie do końca samej :)

Wiadomo, że praca koncepcyjna zajmuje najwięcej czasu, także ostatecznie zabrałam się za albumy dwa tygodnie przed ślubem, po tym jak w końcu wybraliśmy wspólnie fotki :) No i dramat, bo już wtedy wiedziałam, że się nie wyrobię...

Ale dobrze jest mieć cudownych ludzi wokół siebie :) Razem z moimi trzema dziewczynami spędziłyśmy dzielnie kilka wieczorów i udało się, na prawie ostatnią chwilę skończyć albumy :)

Rodzicom się bardzo podobały, wywołały pożądane reakcje rozczulające - zarówno zdjęciami jak i treścią :)

Dziękuję Wam bardzo moje Panie :* Fotki zrobiła Beata tuż przed ślubem, kiedy ja się fryzowałam i malowałam :)








Jeszcze taka refleksja :) Wcześniej wydawało mi się, że gadanie o ślubie i weselu, że to najpiękniejszy dzień w życiu to jakaś bujda, że tak się po prostu mówi. Sztywniacka impreza z durnymi zabawami... A jednak tego dnia uśmiech nie znikał mi z twarzy. Udało nam się wspólnie zorganizować ten dzień, dokładnie tak jak chcieliśmy, bez kiczu i żenady, z uśmiechniętymi ludźmi, najbliższą rodziną i naszymi bliskimi przyjaciółmi i znajomymi, których uwielbiamy :)

Po raz kolejny okazało się, że możemy zawsze na Was liczyć :) Dziękujemy dziewczynom za pyszne ciasta (zakładam, że wszystkie były pyszne, chociaż udało mi się tylko 4 spróbować), naszym cudownym świadkom za ogarnianie tego, czego my nie byliśmy w stanie tego dnia ogarnąć i za to, że wyglądało że się wszyscy dobrze z nami bawiliście tego dnia :)

Ale się słodko zrobiło....

Muszę przyznać, że mam niesamowitego farta w życiu :) I tyle szczęścia od ponad roku, że aż ciężko to ogarnąć :*



Heh ta piosenka miała też w tym wszystkim udział, żeby było zabawniej właśnie mi youtube ją puścił, podczas pisania tego posta :)



2 komentarze:

  1. GRATULACJE Aneziku! nie mogłam być fizycznie na Waszym ślubie, ale sercem byłam tam z Wami :)) Bardzo się cieszę z Twojego szczęścia, oby trwało już do końca życia! :)) Pozdrawiam serdecznie panią... yyy... jak Ty się teraz w ogóle nazywasz ;-))))?? BUZIAKI :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe Dąbrowiecka się teraz nazywam :) ale Anezik dalej zostaje w powszechnym użyciu :) dziękujemy bardzo :*

      Usuń