W ramach przerywnika zrobiłam kilka prezentowych drobiazgów.
Oddałam w ten weekend w bardzo małe ręce maskotkę super lisa - zwanego Superlisem :)
Najbardziej chyba przypadła do gustu małemu Grzesiowi pelerynka. Możliwe, że sam ją chciał przywdziać i zostać Super-Grzesiem :) Maskotka była inspirowana pluszakami, jakie przypadkiem udało mi się zobaczyć u Janelle Santner - jej prace są naprawdę przeurocze, moje różowe wnętrze przez te pluszaki wycieka poza czarną i mroczną skorupę :D
Oprócz Superlisa oddałam też w nieco większe łapki filcowe kwiatki - efekt domowych, prywatnych warsztatów u Marty :) Kwiatki były robione specjalnie z myślą o pewnych trzech tribalowych pannach :)
A tak poza tym to moje mroczne serce się raduje wielce :) Wprawdzie u mnie zaczęła się w tym roku znacznie wcześniej niż w kalendarzu, ale tak pogodowo to mamy już W KOŃCUUU piękną, ciepłą wiosnę. No i robi się zielono. Lubimy zielony w przyrodzie :)
Awww...Superlis!!! Nie dziwie się małemu Grzesiowi. :D
OdpowiedzUsuń